Rozdział: "Drogi przeszłości"
Drogi przeszłości
Prawie trzydzieści lat
przeszło od czasu, gdy cylindry w dłoniach staroegipskich postaci
przyciągnęły moja uwagę. Oto znowu jestem w
Pawłowskie, w muzeum-pałacu, stoję przed dobrze mi znanymi
posągami. W sali pełno ludzi. Mówią, że „...te
pałeczki, które widzicie w dłoniach faraonów
pomagają w wielu schorzeniach. Zostały one przebadane przez lekarzy i
stwierdzono ich lecznicze działanie” – dolatują do mnie słowa
przewodnika.
Tak, okazuje się wszystkie
te lata nie poszły na darmo. W domu odkrywam dużą teczkę z
listami od tych, którym zadziwiający wynalazek starożytnych
uczonych pomógł w walce z chorobami lub ułatwił
osiągnąć sukces w zdobywaniu życiowych celów. Listy
te stanowią dla mnie źródło nieocenionej informacji.
„Cylindry Faraona poleciła
mi moja znajoma. Kiedy wziąłem je w dłonie, poczułem od
razu energię, płynącą nitką z dłoni i palenie,
jak po oparzeniu wapnem. Po pierwszych kontaktach z cylindrami utonąłem
dosłownie we wrażeniach energii, która została przez nie
wygenerowana. (Wasiljew, Moskwa).
Nierzadko mówią mi
ludzie: „Wciąż wspominacie o ludziach, którym cylindry
pomogły. Nie może być jednak tak, by 100%
użytkowników uzyskało rezultaty.”
Odpowiedzią na to pytanie
jest praca z cylindrami. Każdy użytkownik po 5-6 minutach odczuł
wyraźne działanie, poprzez poprawę funkcjonowania wszystkich
systemów organizmów, których wskaźniki
polepszają się o 2-2,5 razu.
Według
bioenergoterapeutów cylindry czyszczą podstawowy system
kanałów energetycznych.
Każdy organizm reagował
inaczej, jeden wolniej, inny szybciej i gwałtowniej, natomiast nie
zdarzył się przypadek zupełnego braku oddziaływania
„Mam 63 lata, mam hipertonię
2-go stopnia od ponad 20 lat, astmę od 10 lat, od 5 lat używam
inhalatora. Używałam wszystkich ludowych metod leczenia, jednak ataki
nie mijały. Po użyciu cylindrów Faraona przespałam
spokojnie wszystkie noce do dziś. Ulgę i radość
poczułam już do pierwszych praktyk. Lecznicze pozy
ćwiczyłam pod odtwarzane z kasety śpiewy chóru braci
Walaamskiego Klasztoru Spaso-Preobrażeńskiego. Na końcu
zajęć pojawiały się łzy. Nawet zła pogoda
wydawała się wystarczającą dla spaceru, co wcześniej
nigdy nie występowało. Do dziś spaceruję codziennie od 2 do
3 godzin. Kolory stały się jaskrawsze. Dziękuje Bogu, że
pozwolił mi zetknąć się z cylindrami Faraona.
Życzę miłości, zdrowia, harmonii i szczęścia
wszystkim ludziom!” pisze Tamara Proniczewa.
”Od miesiąca moja żona,
specjalistka psychofizjolog, używająca cylindrów w życiu
prywatnym i zawodowym badała oddziaływanie cylindrów na sobie
za pomocą aparatury komputerowej. Zaobserwowała proces przyspieszania
poprawy refleksów psychosomatycznych organizmu i zanikanie jego
problemów.” W.Gerfanow, Władywostok.
Informacja otrzymana dzięki
cylindrom jest ogromna i bezcenna, mimo to nie przestają mnie one
zadziwiać wciąż nowymi właściwościami.
Dzięki cylindrom w moje
życie wkroczyło wielu ciekawych ludzi.
Również wielu
szarlatanów i niegodziwców pragnęło wykorzystać
cylindry do swoich bezecnych celów, niemniej jednak dzieła rąk
czystych nie znoszą działach nieczystych serc, zatem pozostali oni
szybko na bocznicy tej historii.
Dzięki cylindrom, mój
pogląd na świat zmienił się radykalnie. Gdyby nie nauka,
prawdopodobnie przekształciłyby mnie one w mistyka.
Mistyk ten aktywnie toczył
we mnie boje z fizykiem, wyśmiewającym jego nierozważnie
idealistyczne pytania. Mistyk został podporządkowany fizykowi,
wciąż jednak podszeptywał mu, jak mi się i wielokrotnie
zdawało, że ktoś wyższy i potężniejszy obserwuje
moje działania z góry z troską.
Zdało mi się, że
starożytni myśliciele w czymś przewyższali mnie,
człowieka XX-XXI wieku. Może w nich tej wojny racjonalno-mistycznej
nie było?
Egipskie znalezisko i
życzenie, by wyjaśnić tajemnicę naszego istnienia na ziemi,
pobudziły mnie do przeczytania setek książek. Ich autorzy to
historycy i filozofowie, antyczni, wschodni i chrześcijańscy mistycy,
uczeni i poeci. W pracy przysłużyły mi się zapiski
dyplomatów i wojskowych, a także mity i legendy. Mimo to,
chciałem wyłuskać z nich ich prapoczątek i podstawę,
leżąca pod dywagacjami i opowieściami.
Jakże, więc było
mi zrozumieć kryjącą się podań tajemnicę? Czy tak
jak Eklezjasta mówiący: „W wielkiej mądrości, wiele jest
smutku i kto mądrości pomnaża, ten mnoży cierpienia”?
Chciałem zrozumieć, co też szczególnego dała nam
techniczna cywilizacja?
Bombę atomową? LSD?
Nowe techniki podglądania i podsłuchu? Fakt latania w „żelaznych
ptakach”? Czy wiele przyniosło nam to szczęścia? Po co w
ogóle dana nam jest moc Wiedzy?
Odpowiedzi przychodziły
wiele lat potem. Wynikły z burzy sporów, jaka wynikła we mnie
pomiędzy mistykiem i racjonalistą-ortodoksem. Techniczna cywilizacja
zaczęła oddalać od nas wyobrażenia bogów i
duchów, z czasem, oddlając nawet sama ideę Boga. Mała,
cząstkowa wiedza uwiodła nas na pustynię ateizmu i duchowej
nędzy.
Czy może jest tak, jak
mówił Newton: „Mała wiedza oddala nas od Boga, a wielka, z
powrotem do niej przybliża”. Wielu ludzi uświadamia sobie, że
przepaść między religią a nauką, to rzecz równie
nierzeczywista, jak szaty nagiego króla.
Jaki jest ten koniec drabiny do
Boga, jeśli mogę pozwolić sobie mogę na tę
religijną metaforę. Nadzieja i piękno, czy prawa podstawowe?
Jednak ani zrozumienie natury dobra i zła ni zrozumienie prawa
podstawowych nie zbliży nas do iście głębokiego zrozumienia
świata. Tedy nierozważnym jest lekceważenie osób
próbujących zrozumieć świat z innej strony niż my.
Najistotniejszą
umiejętnością człowieka w życiu jest
umiejętność czytania swojego serca, słuchania jego
głosu. Do tego koniecznym jest wiele praktyki, miłości
pełnej oddania i braku lęku przed trudnościami.
Dotąd uważałem
się za samodzielnego badacza cylindrów Faraona. Dziś rozumiem,
że byłem tylko ogniwem w wielowiekowym łańcuchu
wydarzeń, z którym związek miały umysły i dusze stokroć
wyżej rozwinięte. Wiem wreszcie, co robię w istocie i ku czemu
mam dążyć.