Rozdział: "Cudowne właściwości cylindrów"
Cudowne właściwości cylindrów
Wiele zaczerpnąłem ze znajomości
z matematykiem Anatoljem Kuzniecowem zajmującym się iplikatorami.
Operując magią liczb udowodnił, jak rozmieszczenie igieł na
iplikatorze, proste i przypadkowe, zmienia się w harmoniczne, gdy rozmieścić
je właściwie. Organizm różnie reaguje na różne
rozmieszczenie igieł na iplikatorze. Jeśli położyć
rękę na iplikatorze Kuzniecowa, w jednej chwili odczuwa się
ciepło, w innej chłód, jeszcze w innej dziwną
pulsację w dłoniach. Iplikatory służą do diagnozy
energetycznej organizmu i stanowią eksperymentalną drogę
badań nad systemem obiegu energii w ciele. Iplikatory, jak doszliśmy
do tego w dyskusjach z Kuzniecowem, mają pod tym względem wiele
wspólnego z cylindrami, pod względem ich oddziaływania na organizm,
działając jak rezonator kosmicznej energii.
Dla osiągnięcia
konkretnych rezultatów koniecznym było podejść od strony
syntezy szeregu typów wiedzy. Wiele praktykowaliśmy z
płetwonurkami i ludźmi pracującymi w środowisku o
podniesionym ciśnieniu i stężeniu tlenu. Takie właśnie
warunki podwyższają znacznie oddychanie na poziomie
komórkowym, przez co tlen dociera do najgłębszych
zakamarków organizmu. Siły obronne organizmu podlegają
mobilizacji i człowiek doznaje wzrostu sił witalnych.
Doświadczyłem tego na sobie, eksperymentując w komorze tlenowej,
dodatkowo naenergetyzowanej.
Dzięki pomocy
przyjaciół, w tym lekarza Michaiła Nikulina, cylindry
zostały poddane poważnym badaniom. Stało się to na
początku roku 1993.
Aktywność obiegu
energetycznego, obserwowana jako efekt pracy cylindrów, została
określona jako przebiegająca w systemie pulsacji na poziomie
komórkowym. Sygnały, bo tak należy nazwać ową
pulsację, przebiegały po sieci kanałów pokrywającej
się z klasycznym chińskim systemem merydianów.
Aktywność cylindrów była uzależniona od
ruchów księżyca i położenia słońca.
Rozprowadzana systematycznie energia docierała do
praźródeł schorzeń, zamiast jedynie do ich
objawów, zasilając wszystkie organy.
Badając wykresy z
czujników określiłem proces leczenia pod kątem
wrażeń leczonego:
1.
W pierwszej minucie praktykujący z cylindrami
doświadcza pulsacyjnej fali z lewej do prawej strony.
2.
W drugiej - ma uczucie pracy swoich naczyń
krwionośnych.
3.
W trzeciej - podnosi się promieniowanie podczerwone
organizmu.
4.
W piątej - pola ciepła w kończynach
wyrównują się.
Równolegle doświadcza
się wzrostu aktywności pulsu o 8-10 %. W drugiej minucie odcinek
piersiowo-szyjny kręgosłupa doświadcza uczucia ciepła.
Podobnie odcinki organizmu cierpiące
schorzenia bądź dotknięte zmianami
patologicznymi
natychmiast się rozgrzewają. Również ich promieniowanie
wzrasta.
Zatem cylindry to w zasadzie
aktywizator organizmu. To unikalne narzędzie oczyszczające i
regulujące nas samych. Jest ono praktycznie niezużywalne, zatem z
powodzeniem zastępuje drogie, szybko zużywalne leki.
Bardzo ciekawą
właściwością cylindrów jest swoista
intymność w obcowaniu z nimi. Z czasem wywołują one uczucie
przywiązania. Co więcej, po jakimś okresie pracy ze „swoimi”
cylindrami, biorąc do ręki „cudze” odbieramy wrażenie
obcości. Cylindry przyjmują strukturę naszego pola
energetycznego i zmieniają swoją wibrację podług niego.
Według moich obserwacji
optymalny czas pracy z cylindrami to od 5 do 30 minut, co uzależnione jest
od indywidualnych właściwości organizmu.
Rozgrzewające
właściwości cylindrów służą
również cierpiącym na sklerotyczne zmiany w naczyniach
krwionośnych wywołanych paleniem, otyłością, piciem,
jak też odmrożeniami.
To rezultaty pracy
miedziano-cynkowych cylindrów. Z wiadomych przyczyn nie przeprowadzono
wtedy takich badań dla złoto-srebrnych.
Istotną rzeczą
również była zawartość. Przy opróżnieniu
cylindry gwałtownie traciły efektywność.
Dzieci również
reagują interesująco na badany przez nas przyrząd. Prawie
wszystkie mówiły o „miłym cieple” bijącym od
cylindrów. Pewien 12 letni chłopiec doznał ustania ataku
żołądka po zastosowaniu cylindrów przez 3 minuty. Sam
stwierdzam, że u mnie cylindry idealnie zdejmują zmęczenie i
napięcie, stymulują pracowitość, wspaniale z nimi się
medytuje...
Wielu moich znajomych leczy
cylindrami chroniczne choroby nękające ich. Podobnie sportowcy
mogą używać ich do pomocy w treningu. Po wzięciu w
dłonie działają podobnie jak leki homeopatyczne – można w
ogóle nie poczuć ich działania. Jednak wskazania aparatury są
jednoznaczne.
Czołowy egiptolog
Petersburga Andrej Bolszakow, wysłuchawszy z uwagą mojego
opowiadania, wziął w ręce cylindry i jak to określił:
poczuł coś na kształt pulsacji.
Kształty, z których
wzorowałem się konstruując cylindry wg pana Bolszakowa
mogły być zwitkami rytualnych chust zwłaszcza, że coś
na ich podobieństwo pan Bolszakow podczas swojej podróży do
Egiptu widział. Radiesteta i psycholog, pani Teresa Sękowska
poddała cylindry badaniu radiestezyjnemu. W jej diagnozie
promieniowały one aurą ciepłą, leczniczą,
termiczną. To dla księżycowego cylindra. Słoneczny zaś
wykazał się aurą zbliżoną do
śnieżnobiałej, oddziaływującej na duchowy plan. Na
pytanie czy cylindry zostały nam zesłane dla dobra, czy dla zła,
pani Teresa odpowiedziała jednoznacznie – dla dobra. Nie komentuję
tego. Pani Teresa pozostaje dla mnie specjalistą w swoim polu,
czyniąc na mnie nadal niezatarte wrażenie jasności i
czystości.
Również badacze z
Nowogrodu z Instytutu Biolokacji określili wpływ cylindrów na
wszystkie poziomy organizacji energii organizmu jako pozytywny.
Podobne efekty na ciele
pacjentów obserwowali lekarze z Petersburskiej Akademii Nauk Medycznych
w osobach dr Tarasowa i Kowalewa. Jest to niezwykle cenne, ze względu na
fakt badania ich przez niezależnych fachowców. Centralny system
nerwowy, układ odpornościowy i hormonalny polepszył prace na
2-2,5 raza. Procent pomyślnych efektów terapii cylindrami w swym
eksperymentalnym stadium osiągnął liczbę 90.
A teraz konkrety. Oto kilka
sposobów użycia cylindrów Faraona:
1.
Indywidualny – Stojąc lewa noga wprzód.
Cylindry w obu rękach ułożone równolegle do siebie. W tej
pozycji cylindry oddziaływają najsilniej. Dlatego dla
początkujących zalecam metodę Mieszkowej – ręka-noga,
noga-biodro.
2.
We dwoje - Mężczyzna trzyma
księżycowy cylinder, kobieta słoneczny. Mężczyzna stoi
z lewej strony. Wolnymi rękami obejmują się. Palce dłoni
obejmujących – proste.
3.
We troje - Mężczyzna trzyma oba cylindry
stojąc pomiędzy dwiema kobietami. Kobieta stojąca z lewej
obejmuje mężczyznę za prawe ramię, kobieta z prawej – za
lewe.
4.
We dwoje - Cylindry trzyma mężczyzna. Kobieta
stoi z lewej strony, prawą ręka obejmując go za talię,
lewą ręką dotykając jego ręki.
Co to za pozycje? – spytać
można. Zapewne nie tylko rytualne pozy odwzorowane z egipskich
posągów, a pozycje tworzące obwód energetyczny
między uczestnikami.
Lecz nie tylko trzymając je
w dłoniach można doświadczyć leczniczej mocy
cylindrów. Kiedyś cierpiąc na ból pleców
jedyną metodą, jaką udało mi się ten ból
zwalczyć, to położyć się plecami na równolegle
ułożonych cylindrach. Doświadczyłem wtedy krótkiego
mrowienia wzdłuż kręgosłupa, uczucia anestezji, po czym po
15 minutach bóle minęły. Znany parapsycholog Polakow twierdzi,
że należy pozwolić cylindrom wskazać nam
najwłaściwszą pozycję jaką w danym otoczeniu
należy przyjąć. Pomachać rękami, pozmieniać pozy.
Kilku użytkowników potwierdziło to.
Od czasu do czasu ludzie
używający cylindrów mówili, że kleją im
się one do rąk. Cylindry czasami sprawiają wrażenie
lepkich. Być może jest to to samo, co dzieje się w trakcie
metaloterapii, tzn. dyfuzji cząstek metalu ze skórą. Tego
należy unikać, gdyż ingerencja metali w organizm ludzki stanowi
wpływ odwrotny do leczniczego. Dlatego należy unikać snu z
cylindrami. Czas używania cylindrów powinien być dostosowywany
do indywidualnych potrzeb każdego organizmu. Słuchajcie swojego
organizmu. To klucz do użytkowania każdego typu leczenia, nie tylko
cylindrów.
Wielce pomocnym w
zgłębianiu tajemnic właściwości cylindrów
był mi mój kolega, onkolog, chronobiolog, Michaił Arkadiewicz
Blank. Najpierw eksperymentował z nimi u siebie w domu za pomocą
aparatury medycznej. Położył cylindry równolegle i
położył się na nich nagimi plecami tak, że między
nimi znalazł się kręgosłup. Od razu wystąpiły
mrowienia, uczucie kłucia, podrażnienie końcówek
nerwowych zaczęło się potem obniżać, po 10-15 minutach
pozostawiając uczucie lekkiej anestezji.
Znany w Petersburgu parapsycholog
i badacz Wadim Borysowicz Polakow uważał, że trzymając
cylindry w dłoniach należy pozwolić im wskazać sobie
najdogodniejszą pozycję w przestrzeni, w którym wrażenia
podczas pracy z nimi są najprzyjemniejsze, rozpościerać
ręce, wyciągać je w przód. Kilku innych
użytkujących potwierdziło ten wywód.
Dwoje znajomych, którzy
nabyli po parze cylindrów, postanowili praktykować z nimi na
słońcu, przybliżając się do tajemnicy
starożytności. Przyjaciele siedzieli na ławce rozmawiając z
cylindrami w dłoniach. Nagle włączył się alarm w
niedaleko stojącym samochodzie. Na ten sygnał wyszło kilku
mężczyzn o ogolonych głowach. Nie mogąc jednak
znaleźć przyczyny alarmu, zdziwili się nieco. Zrazu
posądzili przyjaciół o posługiwanie się laserowym
przełącznikiem, nie wierząc zapewnieniom o czymś
zupełnie przeciwnym. Jeden z mężczyzn nakierował
księżycowy cylinder na samochód i alarm od razu się
uruchomił. Powtórzyło się to dwa razy. Mężczyźni
zabrali cylindry grożąc, że jeśli rzeczywiście
okażą się laserami, zemszczą się za głupie
żarty, oddadzą zaś je, gdy w istocie okażą się
leczniczymi przyrządami. Przyjaciele do dziś się ich nie
doczekali...
Pojedynczy, odsłonięty
cylinder to silny rezonator zdolny wyemitować wiązkę pola
elektromagnetycznego. Ale zasłonięty cylinder? Jeśli emituje
podobne częstotliwości, to czy są one równie intensywne?
Ten sam rezonans, który zgrał się z
częstotliwością odbiorczą czujnika samochodu, powoduje
rozluźnienie, spokój, lżejszy oddech, uśmierzenie
bólów głowy, normuje ciśnienie krwi.
Kiedy indziej wziąłem
ze sobą Cylindry i poszedłem z nimi na wieczorny spacer. Udałem
się na parking samochodowy mając nadzieję na powtórzenie
efektu. Jednak albo Cylindry nie chciały wystawić swojego
właściciela albo alarmy reagowały na inne
częstotliwości – tak czy inaczej samochody milczały.
Oto macie
jeszcze jeden możliwy sposób oddziaływania Cylindrów
Faraona na człowieka: wydzielenie i zwiększenie
częstotliwości radiowej decymetrowego zakresu z ogólnego
promieniowania Słońca. Czy nie dlatego Cylindry zalecało
się trzymać „zwróciwszy twarz do światła dziennego”?
Prawda, strumień takiego promieniowania jest bardzo mały: gdzieś
około 10 W/mmkm. Ale i dla naszego organizmu właściwa jest
zdolność reagowania na małe podprogowe oddziaływania.
Fizyk W. M. Wiecko wyraził hipotezę o fenomenie
„zapalającego spojrzeniem” chłopca, żyjącego gdzieś w
głębi Rosji. Na ziemi są ludzie zdolni podpalić wzrokiem
łatwopalne przedmioty, tak więc niewykluczone, że oczy takich
ludzi stanowią dwa naturalne lasery, działające w zakresie
podczerwonym. Przybliżone wyliczenia wskazują, że oko
człowieka nie może bez szkody dla zdrowia wytrzymać takich fajerwerków.
Ale kto wie – wszak ludzie chodzą jakimś sposobem po
rozżarzonych węglach.
Od
czasu do czasu ludzie pracujący z Cylindrami mówili, że
przylepiają się one do rąk. Cylindry czasem wywołują
wrażenie lepkich. Efekt ten prawdopodobnie ma ten sam charakter, co
zjawisko szczepiania miedzianych monet ze skórą, znane w
metaloterapii. Przy czym przynosi ono pozytywny efekt. Po zakończeniu
leczniczego wzajemnego działania miedzianych monet ze skórą,
zazwyczaj same odpadają. Dalsze leczenie jest zbyteczne, ponieważ
proces się zakończył. W sytuacjach, gdy w organizmie jest
wystarczająco dużo miedzi i cynku, dłuższy kontakt z tymi
metalami przy całej ich uzdrawiającej sile nie doprowadzi do
leczniczego efektu – może pojawić się ból głowy,
osłabienie. Dlatego jestem przeciwny, aby spać z cylindrami w
rękach, chyba że w waszym organizmie nie pozostał ani jeden
ślad miedzi lub cynku.
Starożytni
wiedzieli co robili i nie na próżno rekomendowali korzystanie z
cylindrów w krótkich odcinkach czasu rano i wieczorem.
Zresztą pozostaje jeszcze główne kryterium: wasze własne
odczucia. I jeżeli nauczymy się słuchać swojego
własnego organizmu i rozumieć jego potrzeby, to problemów z
dozowaniem Cylindrów Faraona czy jakiegokolwiek innego środka
niekonwencjonalnej medycyny mieć nie będziemy.
Rozumiejąc, że Cylindry to coś niezwykłego
korzystałem z każdej możliwości, aby dowiedzieć
się o nich jak najwięcej. Jednym ze źródeł takiej
informacji został mój dobry przyjaciel doktor medycyny Michaił
Arkadiewicz Blank. Onkolog i chronobiolog, człowiek wysokiej erudycji i
wszechstronnych zainteresowań. Misza Blank z zapałem pomagał mi
w przybliżeniu się do rozwiązania zagadkowych
właściwości Cylindrów.
Pierwszych kilka eksperymentów M. Blank przeprowadził u siebie
w domu, podłączając pod medyczną aparaturę mnie i
swoich najgościnniejszych i czarujących rodziców. Po kolei
kładliśmy palec w zagłębienie czujnika i na ekranie
pojawiały się kolumny cyfr, odzwierciedlających stan naszych
organów wewnętrznych. Zwróciwszy ku cyfrom swoją
brodę norweskiego szypra, Misza uważnie analizował niezrozumiałe
dla mnie słupki i linijki. Następnie odwrócił się na
krześle i podniósłszy do góry kciuk rzekł: „To
jest efekt!”
Metoda pulsometrii wykazała poprawę działania
sercowo-naczyniowego u jego rodziców i zanik u mnie jako pacjenta
symptomu „naruszenia automatyzmu mózgowego”. Występował u mnie
przed seansem z Cylindrami. Nieznany mi wcześniej symptom
wywołał we mnie lekką panikę.
-Co to
takiego „naruszenie automatyzmu mózgowego”? – Ostrożnie się
zainteresowałem.
-Ale ty
i tak nie zrozumiesz… - Odpowiedział Misza ze swoją zwykłą
manierą. – Poza tym efekt jest mały i możesz się tym nie
przejmować.
Wyjaśnienia
terminu „naruszenie automatyzmu mózgowego” nie namyślając
się dokonała moja żona, której opowiedziałem o
rezultatach eksperymentu u Blanka.
-Wszystko
jest proste i jasne! – Wyjaśniła mi. – Zawsze mówiłam,
że powierzyć ci kupienie więcej niż dwóch rzeczy
jednocześnie nie można. Oprócz tego efekt wcale nie jest
mały: gniazdko nienaprawione już trzeci miesiąc, z kranów
cieknie, odkurzacz nie działa. W odpowiedzi na moje prośby
słyszę sakramentalne zdanie: „Trzeba pomyśleć”. W
rezultacie nic się nie dzieje.
-No
właśnie! – Z zapałem wspiera ją mój własny syn.
– Ojciec chodzi z głową w chmurach, od czasu do czasu
zstępując stamtąd na jakieś 20 minut, niczego tu nie rozumie,
denerwuje się i znowu odchodzi.
-A
niech was! – Obrażony odpowiadam i idę do swojego pokoju.
Następnych
kilka eksperymentów Misza przeprowadził u siebie w pracy w Centrum
Onkologicznym w Piesocznym (miasto). Do pokoju pojedynczo wchodzili chorzy, testowani
byli z pomocą czujnika, brali do rąk Cylindry i trzymając je
odpowiedni czas znów wracali do czujnika.
-Umiarkowana
tachykardia, umiarkowana arytmia sinusowa, poprawna aktywność
podkorowych ośrodków nerwowych… - Komentował migający
ekran Michał Blank. – Oto, co było i co się stało. W tym
przypadku widzimy osłabienie podkorowej aktywności
ośrodków nerwowych… To jest negatywny aspekt. A u tej trójki
pozytywny aspekt widoczny nawet na obrazku bez analizy cyfr…
-O co
chodzi? – Zaniepokoiłem się. – Dlaczego negatywny aspekt? Czegoś
takiego jeszcze nie było…
-A
zaraz się dowiemy… - Misza odwrócił się do lekarza
asystującego. – Popatrz proszę, co tam u niego z wynikami.
Karta chorego mówiła, że według badań medycznych
akurat przed eksperymentem podano mu silną dawkę narkotyków.
Tak więc wniosek: Cylindry Faraona nie współdziałają
z narkotykami. Niedobra jak się okazało dla nich jest też
sytuacja, w której ludzie znajdują się w stanie silnego
upojenia alkoholowego. (uwaga: w późniejszym czasie przez lekarza -
bioenergetyka T.A. Mieszkową była rozpracowana specjalna metodyka
wyprowadzenia ze stanu alkoholowego i narkotycznego uzależnienia za
pomocą Cylindrów). A przy syndromie poalkoholowym, tzn. przy kacu
Cylindry już zaczynają pomagać – osłabiają ból
głowy, rozjaśniają pamięć.
-Sądząc
po tym, co już o nich wiem - powiedział mi później Misza
- będą pomagały przy syndromie transkontynentalnym.
-A co
to znowu takiego? – Zaciekawiłem się.
-W
dzisiejszych czasach wielu ludzi lata z kontynentu na kontynent z jednej strefy
czasowej do drugiej i odpowiednio powstaje desynchronizacja zarówno
zewnętrznych jak i wewnętrznych warunków pracy organizmu z
następującą ospałością, bólem głowy
itd. Właśnie tu Cylindry akurat pomogą. Synchronizują
wewnętrzny rytm pracy organizmu.
Jakiś
czas później Michaił Blank ucieszył mnie jeszcze jednym
stwierdzeniem. Według jego słów jest taki parametr – fale
oddechowe komórek, który charakteryzuje pracę
komórki. Onkologiczne zachorowanie w organizmie tłumi te same fale
oddechowe, a Cylindry ten parametr na odwrót - poprawiają.
Momentalnie pojąłem ważność wypowiedzi.
-Tak
więc, Misza, być może…
-Nie,
nie daj się ponieść fantazji. - Przerwał mi Blank. – Rak to
sprawa dużo poważniejsza. Cylindry ze swoim skromnym działaniem
można wykorzystywać tylko profilaktycznie, ale i taki wniosek
będzie można wysnuć dopiero po odpowiednich badaniach. Na razie
jest jasne tylko jedno: tam gdzie rak robi źle, Cylindry starają
się zrobić lepiej. Takie było podsumowanie onkologa.
Niektórzy
pacjenci, którzy pracowali z Cylindrami (ok. 10%), nie odczuwali
działania Cylindrów w czasie gdy, jak wskazywała aparatura,
zmiany w ich organizmie mimo wszystko zachodziły. Znaczna
większość ludzi, którzy wzięli do rąk Cylindry
odczuwa pulsowanie w rękach, ciepło, mrowienie, w rzadkich
przypadkach zawroty głowy. Niektórzy, szczególnie
wrażliwi opisują kolejne stadia rozgrzania ich ciał, tj. to, co
zapisuje aparatura. Niektórzy odczuwają kwaśność na
języku, jak gdyby jednocześnie dotknęli nim biegunów
bateryjki do latarki.
Cylindry
we wzajemnym działaniu z człowiekiem bynajmniej nie są bierne i
żywo reagują na stan, w którym ten w danym momencie się
znajduje. Zazwyczaj pozostają na nich odciski palców, przy czym tym
silniejsze, im w bardziej pobudzonym czy niezdrowym stanie znajduje się
człowiek. Przy wielokrotnym korzystaniu cylindry ciemnieją, lecz nie
zawsze. Nierzadko Księżycowy Cylinder pozostaje jasny przez
nieokreślenie długi czas. Ponadto są ludzie, którzy
mogą wziąć do rąk ciemny cynkowy Cylinder i
rozjaśnić go. Widocznie ma tu miejsce reakcja na kwasowy lub
alkaliczny stan skóry rąk.
W
większości przypadków Cylindry w rękach człowieka
rozgrzewają się. Jednak wśród kilkudziesięciu ludzi
zwykle znajdzie się jeden, w którego rękach Cylindry Faraona
stygną. Przy czym, w dwóch lub trzech przypadkach stawały
się wprost lodowate. Lekarz internista T. Mieszkowa uważa, że
Cylindry takim sposobem ujawniają zaburzenia prawidłowej wymiany
energii między organami. W jednym przypadku chłodna pozostawała
boczna powierzchnia Cylindrów w czasie, gdy części
czołowe rozgrzały się. Wyjaśnienia tych faktów na
razie nie znam.
Można
wydzielić cztery grupy zapytanych o ich odczucia:
1.
Nic nie odczuwający. Zazwyczaj są to zdrowi,
zrównoważeni ludzie. Zwykle mężczyźni.
2.
Słabo odczuwający. Reprezentują
podstawową grupę badanych. Odczuwają ciepło i
chłód, pulsowanie w rękach, lekkie mrowienie, niekiedy
przyspieszenie pulsu, rzadziej zawroty głowy.
3.
Silnie odczuwający. Do tej nielicznej grupy
zaliczają się ludzie odczuwający „potoki” lub „wodospady” energii,
obmywające ich ciało od wewnątrz i z zewnątrz.
Niektórzy z nich odczuwali niepohamowany pęd w górę,
jak gdyby całe ciało wyrywało się do wzlotu.
Następowała niezwykła lekkość i dobry nastrój.
4.
Porozumiewający się z Cylindrami na jakimś wyższym
poziomie. Takich jest całkiem niewielu. Zazwyczaj
są to ludzie uduchowieni, ukierunkowani na rzeczy wyższe, z
dużym doświadczeniem duchowych przeżyć. Przy tym nie zawsze
mogą opisać swoje odczucia. W pewnych przypadkach powstają
wyraźne, barwne, przelotne widzenia, w innych następuje
głęboki spokój i wyciszenie. Nocami śnią się im
niezwykłe fantastyczne sny. Praktycznie wszyscy przedstawiciele tej grupy
mówią o jakimś nabytym doświadczeniu z porozumiewania
się z Cylindrami, które trudno określić. Palenie w
okolicy „trzeciego oka”
Opowieści przedstawicieli czwartej grupy znów powracają do
pytania: do jakiego celu były przeznaczone Cylindry Faraona w
Starożytnym Egipcie? Niestety odpowiedzi nie ma. Być może
słowa autora rękopisu znalezionego w Zakaukaziu, rzeczywiście określają
ich przeznaczenie – „do kontaktów z bóstwami”.
Na
dzień dzisiejszy jasne jest jedno: każdy, kto ma kontakt z Cylindrami
Faraona, znajduje w nich coś swojego. Ktoś leczy bezsenność
i ból głowy. Ktoś inny potrzebuje odprężyć
się po ciężkim treningu. Niektórzy mają
nadzieję otrzymać pomoc przy ciężkiej zapuszczonej
chorobie. Poszukiwacze Prawdy biorą je w swoje ręce po to, by
odkryć nowe zadziwiające światy. Być może istota
Cylindrów Faraona zamyka się w takiej
różnorodności ich zastosowania?
Starożytny Egipt powiódł mnie drogą poszukiwań,
pełną niespodzianek, radości i smutków, zaznajomił z
interesującymi ludźmi: uczonymi, pisarzami, artystami,
twórcami, pomógł mi lepiej poznać siebie, swoje
możliwości. I na koniec otworzył zadziwiający świat,
zwany Przeszłością...