Rozdział: "To, co z wierzchu podobne jest temu, co na dole"
To, co z wierzchu podobne jest temu, co na dole
Słownik mitologiczny
mówi, że Hermes to starożytne bóstwo arkadyjskie,
następnie zaliczone w poczet bóstw olimpijskich. Uważany
był za syna Zeusa i plejady Mai i był ucieleśnieniem
wszechmogących sił przyrody. Pierwotnie Hermes był bogiem
pasterstwa, patronem pasterzy. Jako pierwszy wymagał od ludzi ofiar
całopalnych, nauczając ich rozpalać ogień na
ołtarzach. Te cechy zbliżają go do Prometeusza. Z czasem
stał się on posłańcem bogów, patronem
posłów, heroldów, jak i pątników. Na drogach
stawiano mu hermy (graniaste słupy z wyobrażeniem głowy
Hermesa). Hermes był bogiem handlu i zysku, patronem zawodów
gimnastycznych. W okresie hellenistycznym Hermes został skojarzony ze
staroegipskim bogiem mądrości i patronem magii Totem.
Wyobrażenia Hermesa
były skrajnie różne – raz młodzieniec w uskrzydlonych
sandałach, raz doświadczony starzec z długą brodą. W
Egipcie – z ciałem człowieka i głową Ibisa. W Rzymie znali
go pod imieniem Merkurego. Grecki autor Diogenes Laertejski nazywał go
„Synem Nilu” i twierdził, że Hermes nadszedł „skądś
zza morza” w 7526 roku p.n.e.
Legioniści Aleksandra
Macedońskiego widzieli jego grobowiec, lub przynajmniej kamienną
płytę, na której były wyryte słowa słynnej
Lazurowej Tablicy...
Antyczny filozof-idealista
Jamblih, założyciel syryjskiej szkoły neoplatońskiej
opowiadał, że Hermes napisał dwadzieścia tysięcy
ksiąg. Inni autorzy wymieniają liczbę trzydziestu sześciu i
więcej, z czego czterdzieści dwie były święte.
Hermes odkrył przed
ludźmi medycynę, filozofie, matematykę, prawoznawstwo – prawie
wszelką wiedzę. Jak to możliwe? Manly P. Hall twierdzi, że
„jednostka, nawet obdarzona boskimi właściwościami nie
mogłaby uporać się z tak monumentalnym wysiłkiem”. W
istocie, jeden człowiek nie może napisać trzydziestu
tysięcy ksiąg, lecz może raczej przywieźć je, razem z
uczniami, skądś zza morza. Szczególnie, jeśli pochodzili
np. z mitycznej Atlantydy. To może wyjaśnić, jak na miejscu
prymitywnej kultury nagle wyrosła tak złożona cywilizacja, ze
swą skomplikowaną religią i zaawansowaną technologią.
Wierzę w możliwości ziemskiego człowieka, lecz nie w to,
że tak wiele można osiągnąć nagle.
To, co rzuca się w oczy u
budowniczych piramidy Dżosera, to perfekcjonizm techniki architektonicznej
i manipulacji wielotonowymi blokami kamiennymi, do tego czasu nad Nilem
niespotykany. Każdy twórca potrzebuje lat poprzedzonych
próbami z prototypami. Budowniczowie Dżosera takich
prototypów nie mieli (E. Ceren).
Co więcej, takich
prototypów nie znaleziono dotychczas nigdzie na ziemi. Albo
leżą na morskim dnie, jak przypuszczam, albo ich jeszcze nie
odnaleziono. Niestety, nie znaleziono także ksiąg Hermesa. Istnieje
jednak podanie mówiące, że miał je
współczesny Chrystusowi Apollon z Tiany, wiele
podróżujący po Azji Mniejszej i Indiach. Znano go jako cudotwórcę
i jasnowidza. Oto jak sam Apollon opisuje pojawienie się u niego jednej z
ksiąg Hermesa: „W moim rodzinnym mieście stała złota
kolumna z wizerunkiem Hermesa, na której było napisane: „Oto ja
Hermes, po trzykroć mędrzec, postawiłem przed wami znak swój
cudowny i opuściłem nań zasłonę swej
mądrości, by nikt, oprócz mędrca mnie podobnemu znaku
tego nie rozpoznał.” Ale na części czołowej rzeźby
widniał napis w języku starosyryjskim: „Kto poznać chce
tajemnicę tworzenia i przejawów przyrody, ten niech spojrzy ku mym
stopom”. Ale ludzie nie pojmowali, co chciał przez to powiedzieć. Ot,
patrzeli sobie pod stopy i niczego nie widzieli. Kiedy to czytałem
najpierw, za młody byłem i za słaby. Gdy jednak podrosłem i
nabrałem sił, pojąłem znaczenie słów napisanych
i zacząłem kopać pod kolumną. Trafiłem na wielką
piwnicę, do której nie docierał ani jeden promień
słońca. Przeciągi, które tam były gasiły
wciąż płomyk, którym chciałem podpalić
żagiew, a ciemność zakrywała wszystko, co tam było.
Nic nie mogłem zrobić i bardzo mnie to zirytowało. Wtedy
naszedł mnie nieprzeparty sen, w którym jednak wciąż
myślałem o tym, po co tu przyszedłem. Wtem nadszedł wielce
podobny do mnie z oblicza starzec i rzekł: „O Balinusie (Apollon),
wstań i zejdź do podziemi, aby tam dosięgnąć tajemnicy
tworzenia i przyrody”. Odrzekłem: „Oczy moje nie widzą w
ciemności, a wiatr gasi wszelki płomień, który uda mi
się rozniecić”. Wtedy starzec powiedział: „Balinusie,
osłoń swe światło przejrzystym naczyniem ze szkła, aby
nie zdmuchnął go wiatr.” Tu serce wypełniło mi się
wdzięcznością i pojąłem, że dosięgłem
tego, czego szukałem. Zapytałem: „Ktoś ty, który darzysz
mnie takim błogosławieństwem?” Odrzekł: ”Jam –
treścią ciebie, twym szlachetnym JA”. Wtedy się
przebudziłem, umieściłem światło w szklanym naczyniu,
jak poradził mi mój dobry duch i zszedłem do podziemia. Tam
ujrzałem starca, co siedział na tronie ze złota, w ręku
miał tablicę z zielonego lazurytu, na której widniał
napis: „Oto opisanie przyrody”, a przed nim leżała księga, na
której było napisane: „Oto tajemnica tworzenia i wiedza o
praprzyczynach wszechrzeczy”. Wziąłem spokojnie księgę i
opuściłem podziemie.”
Przeczytałem te wersy i
mimowolnie pomyślałem: ”Czy staruszka, która dała mojemu
przyjacielowi, Rusłanowi rękopis, nie była tym samym, co starzec
z podziemi?”
Za kolejnego człowieka
posiadającego wiedzę Hermesa uważa się lekarza Sergiusza
Ris Aina żyjącego w VI w.p.n.e. Tłumaczył on starosyryjskie
teksty na arabski.
W średniowieczu ludzie
odnajdywali dziwne, niepojęte księgi. Jednym z nich był
urzędnik i pisarz Nicola Flammelle, żyjący w Paryżu w
drugiej połowie XIV wieku. W sklepie z księgami kupił manuskrypt
zwany „Księgą Abrama Żyda”, która zawierała jakoby
sekret zamiany metalu w złoto. Podobno księga ta później
trafiła w ręce kardynała Richelieu. Później
ślad po niej znika.
Tajemnice...
Niektóre z tajemnic nie
są w ogóle ukryte. Leżą na powierzchni, trzeba jednak
włożyć wiele pracy do ich realizacji. Taką otwartą
tajemnicą jest właśnie Szmaragdowa Tablica Hermesa.
„Prawidłowo i zgodnie z
prawdą oraz bez wątpliwości to, co na zewnątrz i na
górze, podobne jest temu, co na dole i wewnątrz – dla
spełnienia cudu jedności”. Rzec można, że starożytni
dobrze zrozumieli istotę prawa analogii.
„Analogia to jedyny możliwy
łącznik miedzy widzialnym a niewidzialnym, między
skończonym a nieskończonym” (Elifas Levi).
„Prawo Analogii – to pierwotne
prawo świata, to najwyższa prawda, do której może
ulecieć duch ludzki, to najwyższa synteza, ostateczna granica
rozumu... Dążąc do wyrażenia wszystkiego, co nabył
adept Wyższej Nauki, nie znajduje już wyższych słów,
skuteczniejszego wyrażenia Istoty, niż to właśnie Prawo
Analogii” (W.Szmakow).
Używamy Szmaragdowej Tablicy
zawsze, gdy próbujemy cos wyjaśnić za pomocą
porównania do podobnego, często prostszego zjawiska.
Widzieliście kiedyś elektron kręcący się wokół
jądra atomu? Ja również nie! Tak jednak prosto wyobrazić
sobie kuleczkę kręcącą się wokół drugiej.
Nie widzimy fal elektromagnetycznych, ale tak łatwo zobaczyć fale
morza. Zawsze tam, gdzie nie możemy czegoś ujrzeć, z pomocą
przychodzi analogia.
Spróbujcie wyobrazić
sobie zjawisko o właściwościach jednocześnie cząstki i
fali. Trudne? Właśnie z taką dwoistością
mikroświata stykamy się przy mechanice kwantowej. A cząstki
wirtualne? Lub zerowe wahania próżni? Tu tracimy grunt pod nogami,
stykamy się ze zjawiskami zupełnie nowymi, choć dla ich opisu
użyto słów znajomych – „cząstki” i „wahania”,
pozostawiając nadzieję na odkrycie czegoś znajomego, dają
fundament słabego stopnia zrozumienia.
Nie tylko fizyka, ale muzyka,
malarstwo, architektura i zoologia – wszystko to przesiąknięte jest
analogiami. Pamiętacie jak rodziła się muzyka Straussa?
Czarujące dźwięki składały się z ptasich
śpiewów, stukotu kół i odgłosów pocztowej
trąbki. A ile form graficznych i architektonicznych zrodziło się
z obserwacji różnorodności form otaczającej przyrody?
Poezja nasycona jest głębokimi porównaniami – analogiami:
„rzeka życia”, „morze światła”, „wysoki jak topola” itd.
Wschodni mędrcy lubili
opowiadać historie, po analizie których ich uczniowie mogli
pojąć złożone filozoficzne prawdy.
„Ulubionym tematem indyjskich
mędrców jest słońce podnoszące z morza opary wody,
które skropliwszy się w chmury i mgły opadają na ziemie
jako deszcz i rosa. Ta woda tworzy rzeczki i rzeki, z których każda
szuka drogi do swego praźródła – oceanu”.
Lecz Szmaragdowa Tablica, to nie
tylko Prawo Analogii. To również zasada jedności wszelkiego
istnienia mówiąca, że u podstawy stworzenia świata
leży kilka prostych praw ogólnych, z których wypływa
różnorodność zjawisk, przy czym każda z tych
wydarzających się rzeczy nosi znamiona swoich rodziców…
Teraz, gdy życie i czasy
Hermesa toną w mrokach tysiącleci trudno rzec, jaką drogą
przywiodła go do Szmaragdowej Tablicy. Najpewniej, w okresie
dzieciństwa swojej świadomości, świat odbijał się
jak w lustrze rozbitym na tysiące kawałków.
Różnorodność form natury, jej barw, miłość
i tęsknota za nieosiągalnym zrodziły sztukę. Trudy
życia i chęć uczynienia go lżejszym stworzyły
naukę i technikę, zaś pragnienie przekazywania
doświadczeń, jak też zachowania pamięci lat minionych,
wskrzesiło historię i archeologię. Świat odbijający
się i wyrażający w dźwiękach, obrazach, hieroglifach,
jak i w wielu nieznajomych cząstkach, pozornie nie mających ze
sobą związku, aż prosiły się o ich scalenie. Widocznie
Hermes był jednym z pierwszych, którzy poczuli
konieczność syntezy, poszukiwania drogi prowadzącej do
samoświadomości zjednoczenia i harmonii.
Wszystkie rzeczy do momentu
narodzin są zakryte
W jedynym i wielkim bycie
Skąd wyłaniają
się po narodzinach
Pogrążając
się w nim wraz z chwilą śmierci
Bhagavad Gita
Uświadomienie sobie
jedności świata ma pierwszorzędne znaczenie zarówno dla
nauki, jak i dla światopoglądu człowieka. Dla tego, kto rozumie
jedność, przyroda jest przyjazna i bliska. Brak jakiegokolwiek
uczucia wrogości i przeciwności, wszystko wypełnia swoją
przydzieloną mu rolę.
Cała przyroda okazuje
się przyjazna, jeśli prawidłowo ją rozumieć i
człowiek odbiera otoczenie jako harmonizujące z nim i pojawia
się uczucie powrotu do domu, utracone uprzednio, po wstąpieniu na drogę
samouświadomienia...
On uważa się za
Jedność Wyrażenia – Centrum Świadomości – w wielkiej
Jedności Życia. On rozumie, że włada mocą,
siłą życiową i mądrością stojącej za
nim Całości, z której może on czerpać, według
stopnia swego rozwoju. Rozumie, że znajduje się u siebie w domu,
skąd nikt nie może go już wygnać, gdyż poza granicami
Wszystkiego nie ma nic. Sam w sobie znajduje zaufanie do bezgraniczności
życia i bytu, jako że jego życie jest życiem
całości, która nie umiera.
Wiedząc doskonale, że
sens Lazurowej Tablicy objaśni fizyka, zwróciłem się
właśnie do niej. Rezultat był taki, że z oczu moich
natychmiast spadły zasłony. Oczywiście, miałem
świadomość podobieństwa niektórych zjawisk
przyrodniczych i często, jak wszyscy fizycy, korzystałem w mojej pracy
z matematycznych konsekwencji tego podobieństwa. Ale tej
głębokiej, filozoficznej i, co bardzo ważne, poetycznej istoty
jedności wcześniej nie postrzegałem.
Zupełnie inaczej
zrozumiałem podobieństwo praw Coulomba, newtonowskiego
ciążenia, podobnego do nich prawa Berknessa o przyciąganiu
między dwoma pęcherzykami powietrza w wodzie. Wiele zagadnień w
elektrostatyce ma swoje odpowiedniki w hydrodynamice. Względnie nowe
pojęcie – soliton (nieliniowa, ujednolicająca fala) przewija się
praktycznie przez cała fizykę – od hydrodynamiki do fizyki plazmy i
od biofizyki do teorii pól kwantowych.
Wszystkie te dość
specjalne dla fizyka pytania okazują się być potwierdzeniem
głębokiej filozoficznej wartości, jaką reprezentuje
Szmaragdowa Tablica Hermesa. Taka jedność przyrody napełnia
otuchą i mocą do wielkich czynów. Jednak przy użyciu
metody analogii należy być nadzwyczaj ostrożnym. Przyroda
podobna jest do siebie samej, jednak nie znajdujemy w niej idealnie
zwierciadlanych odbić. Choćby zachowanie elektronu przypomina
zachowanie kulki uwiązanej na sprężynce wokół
jakiegoś centrum.
W zasadzie jednak zachowanie
elektronu różni się zasadniczo od zachowania jego
okrągłego odpowiednika na sprężynce. Na tyle
różni się, że doprowadziło to do utworzenia nowego
działu fizyki – mechaniki kwantowej.
I takie fundamentalne
różnice można obserwować we wszystkich zjawiskach,
układających się w Szmaragdową Tablicę Hermesa.
Przyroda mówi niby: „Popatrzcie! Oto nowe zjawisko. Podobne jest do
tego, które już znacie. Lecz poznając je, odkryjecie nowe
aspekty przyrody.”
„Przyroda to cudowny
twórca, nigdy nie powtarza dwa razy. Tak jak jej płodność
napełniła ziemię nieskończoną ilością
żywych istot, tak napełniła serce człowieka zestawem strun
tworzących niesamowitą lirę, którą każde zdarzenie
zmusza do grania w rozmaity sposób. Jedne z nich prowokują do
silnych dźwięków, innym udaje się jedynie wydobyć
słabe brzęknięcia (Daniele Richard)”.