Rozdział: "Kraj nad Nilem"
Kraj nad Nilem
Wszystkie starożytne
budowle, które przetrwały do naszych dni mają jedną
wspólną cechę: ostre kąty i kształty wygładzone
przez tysiące deszczy i wiatrów.
Można i nie wiedzieć,
czym jest schodkowa piramida Dżesera, ale wystarczy tylko spojrzeć na
jej zdjęcie i od razu powiedzieć, że jest ona bardzo stara.
„Ojciec historii”, grecki uczony
Herodot, był w Egipcie pięć stuleci przed naszą erą i
pozostawił opis piramid, które już wtedy miały kilka
tysięcy lat. To klasyczny przykład starożytności piramid.
Ale na mnie większe wrażenie wywarło coś innego. Egipski
kapłan Maneton w IV wieku przed naszą erą zdecydował
się napisać historię swojego kraju. Jego pracę „Historia
Egiptu” znamy tylko z przekazów.
Tysiąclecia historii
egipskiej przepadły w wieczności do czasu, kiedy Maneton
przystąpił do pracy nad rękopisem. Historia własnego ludu w
wielu przypadkach była zagadką nawet dla samego Manetona.
Starożytność
Egiptu zachwyca. Jego historia, zaczynając od Starożytnego
Królestwa (2900-2700 p.n.e.) i kończąc pogromem Psametyka III
przez perskiego króla Kambizoma w 1525 r. p.n.e., pełna jest wojen,
niezgody i politycznej walki o władzę. Tym niemniej, pomimo
katastroficznych wstrząsów i okresów anarchii, Egipt jako
całość przetrwał trzy tysiąclecia, tworząc
unikatową kulturę i pozostawił po sobie pomniki
nieprzestające zadziwiać i zachwycać.
Wszystko to było bardzo
ciekawe, ale mnie najbardziej interesowała wiedza – Wiedza
Starożytnego Egiptu.
Obłożyłem się
książkami i wkrótce ze zdziwieniem odkryłem
dwojakość swoich wrażeń.
Z jednej strony Egipcjanie
dużo wiedzieli i dużo umieli zrobić. Umieli czytać i
pisać. Pisali trzcinową pałeczką na długich papirusowych
zwojach o długości 20-40 metrów. Sam papirus robili
pracochłonnym sposobem: środek łodygi papirusu rozcinali na
bardzo cienkie paski, kładąc je obok wzdłuż i wszerz i
jedno na drugie, a następnie obijali i prasowali do momentu spojenia
się ich w całość, przypominającą
współczesną kartkę papieru.
Całkiem nieźle Egipcjanie wyliczali powierzchnię
działek ziemi, w tym także i okrągłych. Dobrze umieli
radzić sobie z ułamkami i nawet wyliczali objętości
ostrosłupów ściętych! U nas tego uczą w starszych
klasach średniej szkoły. Mieli dwunastomiesięczny kalendarz i
stosunkowo dobrą wiedze astronomiczną, dostępną im na tyle,
na ile ostre jest oko człowieka. Mogli przewidzieć zaćmienia
Słońca i Księżyca.
Całą tą wiedzę studiowali w Domu Życia –
egipskiej szkole wyższej. Tam właśnie uczyli się
astronomii, czarnoksięstwa, zaklęć. Dom Życia – bardziej
trafną nazwę trudno jest wymyślić. Jeżeli dodać
jeszcze wiedzę Egipcjan w dziedzinie rolnictwa, budowy statków,
tkactwa, stolarstwa i kamieniarstwa, to tworzy nam się całkiem
solidny spis.
Z drugiej strony widzimy obraz Starożytnego Egiptu całkowicie
w duchu historycznego materializmu: wcześniej państwo niewolnicze z
elementami feudalizmu, z masą zabobonów i bezmyślnych
religijno-mistycznych obrzędów. Można tylko z politowaniem
uśmiechnąć się z perspektywy dwudziestego stulecia… Ale nie
wychodzi… Przede wszystkim z powodu uduchowienia starożytno-egipskiej
sztuki. W Petersburgu przed Akademią Sztuk Pięknych leżą na
granitowych postumentach dwa sfinksy z głową Amenchotepa III,
przywiezione ze starożytnych Teb. Długo patrzyłem w ich
piękne, trochę wydłużone oczy. Nieznany mistrz był
niepomiernie bliżej intuicyjnego dotarcia do prawdy niż my z
naszą „potężną” techniczną cywilizacją. Sfinksy
mają zadziwiający wyraz twarzy, który ja określam jako
LECĄCY. Tak właśnie lecące uduchowienie widać w twarzy
złotej maski faraona Tutenchamona. W oczy te można patrzeć przez
całą wieczność…
Szereg zagadkowych właściwości posiadają także
piramidy. Czech Karl Drbal odkrył, że używane żyletki same
się ostrzą, gdy zostaną umieszczone w przedmiocie o piramidalnym
kształcie. Oprócz tego, rzeczy organiczne w piramidzie ulegają
gniciu w znacznie mniejszym stopniu niż poza nią. Szereg takich
faktów ożywiło lawinę hipotez i domysłów: od
okultystycznych do solidnie uargumentowanych.
Ze ścisłą wiedzą Egipcjan sprawa wygląda
też nie prosto. Przypuszcza się, że wiedzieli o istnieniu
dwóch księżyców Marsa. Przy okazji, zobaczyć je
można tylko przy użyciu mocnego teleskopu. W książkach
znajdujemy całkowicie konkretne informacje, że wiedza Egipcjan
była znacznie głębsza, niż przyzwyczailiśmy się
sądzić.
Ewolucja ducha egipskiego została odzwierciedlona w „Egipskiej
Księdze Zmarłych”, „Wielkich Arkanach Tarota”, „Szmaragdowej Tablicy
Hermesa”, ale o zagadkowych cylindrach praktycznie nigdzie nie było mowy.
W jednej z książek natknąłem się na
frazę: „…przechodzące z jednego plemienia do drugiego cylindryczne
pieczęcie i inne sumeryjskie towary mimo wszystko znalazły drogę
do Doliny Nilu i cieszyły się tam swojego czasu wielkim popytem”.
Jedno słowo – „cylindryczne” – zmusiło mnie do zatrzymania się.
Pieczęcie? To ciekawe. A wizerunki, zdaje się, były na
powierzchniach czołowych? W takim razie udajmy się do Starożytnej
Sumerii.
I oto przede mną leżą zdjęcia sumeryjskich
pieczęci. Niewielki cylinderek, przewiercony wzdłuż osi,
właściciele nosili go na sznurku na szyi. Rysunek był nie na
części czołowej, lecz na powierzchni bocznej cylindra.
Pieczątkę-cylinder turlało się po miękkiej glinie.
Następnie gliniana tabliczka wysychała, a na niej pozostawał
rzeźbiony odcisk. Do naszych czasów doszło wiele takich
pieczęci i „potwierdzonych” przez nie tablic.
Jak głosi jedna z sumeryjskich tablic, pewien cwaniaczek
próbował wyprocesować piękny sad od nieszczęsnej
wdowy, który zakupiła jeszcze za życia swojego męża
Dudu. Afera nie powiodła się, ponieważ wdowa miała
tablicę potwierdzającą jej prawo własności do sadu.
Sprawa zakończyła się na korzyść wdowy.
Tak więc pieczęcie noszono na szyi i były niewielkich
rozmiarów. A zagadkowe cylindry były o wiele większe.
Znów
nie to...